czwartek, 7 maja 2015

Paranoja wyborcza

   W mediach społecznościowych mnożą się ostatnio rozmaite teorie spiskowe. W sklepach i na ulicach ludzie przekazują sobie najnowsze rewelacje związane z domniemaniem oszustw przy urnach. Poziom społecznego okurwienia sięga zenitu. Nawet za komuny tak nie było; wówczas po prostu bojkotowało się wybory. Co się dzieje?
   Pojawiają się spekulacje, że bliżej nieznane siły spróbują uczynić głosy oddane na "niewłaściwego kandydata" nieważnymi, dopisując krzyżyk w dowolnej, innej kratce. Zachęca się każdego obywatela do zabrania długopisu, najlepiej jakiegoś z charakterystycznym wkładem. Kto wie, może tę plotkę rozpuszcza producent ekskluzywnych Parkerów? Niektórzy idą jeszcze dalej w tym szaleństwie i utrzymują, że zakupione na potrzeby komisji wyborczych środki piśmiennicze mają specyficzną właściwość: zanikający po kilku godzinach tusz! Niesamowite... Czekam na dzień, w którym jakaś partia zgłosi protest wyborczy i zażąda stosownych certyfikatów producenta długopisów, albo publicznego wglądu w faktury vat.
   Jedną z zabawniejszych teorii spiskowych jest ta, w której słyszymy o jakowychś krzyżykach postawionych na kartach głosowania, które miałyby być postawione sympatycznym atramentem. Cóż, może warto przed pójściem do urn włożyć do kieszeni cytrynę, tak na wszelki wypadek? Z żelazkiem może być kłopot, nie wiadomo czy dostępne będą gniazdka na prąd. No chyba, że gdzieś w piwnicy zalega babcine żelazko "na duszę".
   Poza tym wątpliwości jak zwykle budzi skład komisji. Co więksi paranoicy usiłują dociec na kilka dni przed głosowaniem życiorysów komisarzy. Zawiązują się nieformalne komitety wyborców, które mają za cel sprawdzanie tożsamości każdego z komisarzy. Lepiej dmuchać na zimne. Co jeśli mamy do czynienia z agenturą Izraela, albo z Reptylianami z Zeta Reticuli? Nawet zupełnie łysy przewodniczący takiej komisji wyborczej może mieć przemyślnie schowane pod skórą pejsy. A jego zastępczyni, kto wie, może jej odbicie w lustrze zdradziłoby gadzie rysy...
   Wątpliwości budzą też metody liczenia głosów, wypełniania protokołów, oraz wysyłania ich drogą elektroniczną do PKW. To bardzo tajemnicza sprawa. Jak oni to robią? Czy zapisują głosy w słupkach i dodają je do siebie? A może robią to w myślach? Pamiętacie przecież słowa batiuszki Stalina? Nieważne kto głosuje, ważne, kto liczy głosy. Podejrzane, prawda? A już dla przeciętnego zjadacza chleba z Lidla proces elektronicznego przekazu i zliczania głosów jest problemem tajemniczym i ciężkim do zrozumienia. To oczywiste pole do manipulacji przecież! Na pewno rząd ma jakieś tajemne algorytmy wplecione w system informatyczny, które w odpowiedniej chwili dodadzą jakieś 500 tys. głosów na faworyzowanego kandydata. Albo może ruskie zhakują system i zamienią wyniki? Albo po prostu zrobi to rząd i zwali winę na ruskich, jak wyjdą jakieś przekręty. 
   Inną, niesamowitą historią jest ta, jakoby 15 maja miałoby dojść do ogłoszenia stanu wojennego. Od pewnego czasu internety zostały postawione w stan pogotowia. Oto dzięki podpisanej w zeszłym roku - zdradzieckiej zresztą - ustawy 1066, w ten dzień miałoby dojść do unieważnienia wyników pierwszej tury i wzięcia kraju za mordę przez Gajowego z Flintą. Jeśli wyniki okażą się dla niego niesprzyjające (tzn nie osiągnie zwycięstwa w pierwszej turze tudzież nie uda się sfałszować wyniku wyborów), 30000 rezerwistów wyjdzie na ulice ramię w ramię z wojskami NATO i krwawo stłumi rozruchy wywołane przez niezadowolony naród! To jest dopiero historia! Nie przeczę, ze obecna władza zdolna byłaby moralnie do podjęcia takich działań, ale nie sądzę, by dysponowała odpowiednimi środkami do przeprowadzenia takiej potężnej operacji. Nawet generałom w 1981 roku wdrożenie w życie Stanu Wojennego zajęło wiele miesięcy, a było w to przedsięwzięcie zaangażowanych kilkadziesiąt tysięcy osób.
   Straszna psychoza. Ale czemu tak się dzieje? Społeczeństwo w coraz większym stopniu zyskuje świadomość jak bardzo władza rżnie głupa, jak to kiedyś już z mównicy sejmowej zauważył Korwin.  Ludzie budzą się ze snu, dodają dwa do dwóch i wychodzi im, że są na każdym kroku sterowani i mamieni bredniami. Im więcej odkrywają, tym coraz bardziej są podejrzliwi. A władza nie próżnuje przecież, gołym okiem widać jak ten czy tamten kombinuje, wypływające na światło dzienne afery i to, że są zawsze tuszowane i zamiatane pod dywan. Wystarczy tylko wyłączyć TVN, wyrzucić do kosza Wyborczą, popatrzeć i pomyśleć. Świat jest inny, niż ten kreowany przez media głównego ścieku. To, co serwuje nam tzw. "czwarta władza", to PRZECZYWISTOŚĆ. Dopóki nic się nie zmieni tam, przy Wielkim Korycie, dopóty teorie spiskowe będą się rozwijać i żyć własnym życiem. Kasta polityczna musi w końcu przyswoić sobie, ze suwerenem jest Naród, a prezydent, premier, czy inni ministrowie to jedynie urzędnicy wybrani do zarządzania tym państwem. Transparentność, czy oni w ogóle w życiu słyszeli tak dłuuuugi wyraz?...
   Oczywiście teorie spiskowe to nie tylko codzienność kraju nad Wisłą. Zabójstwo Kennedy'ego, knowania Iluminatów w sprawie New World Order, czy kłamstwo 9/11 nie wzięły się znikąd. Władze w "starych demokracjach" także bywają bezczelne i nie liczą się z narodami. Tam też decydenci uważają, że stoją ponad prawem. Ale wydaje się, że w mniejszym stopniu. To co jest nie do pomyślenia w USA, czy Niemczech u nas przechodzi bez większego oporu społecznego. Bo przywykliśmy do akceptowania nawet największych draństw.
   Podejrzewam, ze to okres PRL-u tak przeorał nam umysły. Narodził się model Homo-Sovieticusa, który dba jedynie o to, by mu tam było jakoś dobrze. Po co patrzeć na całokształt, prawda? "Lepiej się nie wychylać". "Zawsze będą wały robić". I tak dalej...Od władzy trzeba wymagać. Należy ją rozliczać. Przypierać do muru. I nie ma co się szczypać, mamy takie konstytucyjne prawo. Im bardziej władza będzie czuć na plecach spojrzenia i oddech dociekliwego społeczeństwa, tym środowisko do wykluwania się rozlicznych paranoi będzie mniej przychylne. Pomyślcie nad tym wszystkim idąc w niedzielę do lokalu wyborczego, gdy będziecie zaglądać, czy spod jego progu nie płyną jakieś przekazy podprogowe...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz