wtorek, 17 marca 2015

Brzoza Smoleńska

   Zbliża się piąta, okrągła rocznica katastrofy smoleńskiej. Masa czasu. Wystarczająco dużo, by zamknąć wszelkie możliwe śledztwa, wyjaśnić wątki, odpowiedzieć na pytania, zweryfikować rozmaite teorie spiskowe, przebadać wrak samolotu milimetr po milimetrze, a dokumenty udostępnić Narodowi. Oczywiście, sfabrykowano nawet oficjalny raport. Ba! Nawet dwa oficjalne raporty (co ciekawe, różnią się między sobą)! Ale jak to było do przewidzenia w dniu katastrofy - o czym mówiłem - nigdy nie dowiemy się całej prawdy. Nie posmakujemy jej, bo klika rządząca nie pozwoli to. Czemu? By żyło się lepiej...
   Z pewnością żyje się lepiej tym, którzy zaakceptowali głodne kawałki, które wypichciły komisje MAK i Raport Millera. Lepiej nie zaprzątać sobie głowy takimi rzeczami, tylko gwałcić resztki gospodarki unosząc potem walizy pełne hajsu do rajów podatkowych na Oceanie Indyjskim, czy Karaibach. Rudy herszt wraz ze swoim gangiem udostępnili pomyje z koryta, więc nie wypada podnosić łba i stawać okoniem. A szarzy zjadacze chleba? Kto tam by się liczył z ich ciekawością, pytaniami które zadają? My, zwykli ludzie, jesteśmy najniższą ligą w tych rozgrywkach. O nas spierdolone media głównego ścieku będą robić prześmiewcze reportaże; pokazywać jako zaślinionych moherów broniących krzyża przed Pałacem Namiestnikowskim. Lemingi z wypranymi przez "koszerną" mózgami będą się z nas szydzić, po raz milionowy powielając płytkie schematy myślowe implantowane im przez propagandową tubę.
   Takie życie. Taki kraj. Taki mamy klimat. Tak można by powiedzieć i oddać się radosnemu konsumowaniu salcesonu zakupionego po obniżonej cenie w pobliskim molochu handlowym. Po co rozdrapywać stare rany, po co wychodzić przed szereg. Mało to kłopotów mamy na co dzień? Dzieci trzeba ubrać, odczekać swoje dwanaście miesięcy w kolejce na rezonans magnetyczny (rak i tak nas prędzej zabije), może pokombinować jak spieniężyć złom dyskretnie przytulony z budowy niedaleko... Że prezydent zginął? I jacyś tam dygnitarze? Oj tam, oj tam. Ale to ważne. I nie możemy zapominać o tym. Musimy drążyć ten temat. Tak, jak w USA do dziś zastanawiają się kto tak naprawdę odpowiada za przedwczesne zgony braci Kennedy, czy jak to naprawdę było z 9/11. Po to urodziliśmy się z wolnym umysłem, by kwestionować zniewolony świat i kontestować zakłamaną rzeczywistość. Mamy prawo żądać pełnej jawności informacji na ten temat, ponieważ jesteśmy suwerenem, a ofiary katastrofy smoleńskiej były naszymi przedstawicielami. My jesteśmy władzą zwierzchnią. MY. Komu się to nie podoba, kto nam tych informacji skąpi, mam prostą radę: won do Chin, czy na inną Kubę.
   Nie wiedzieć czemu, wrak stoi sobie nadal w hangarze, w Rosji. Tzn, wiadomo czemu, bo chyba tylko mocno upośledzony szympans nie rozumiałby powodów ukrywania go za górami, za lasami. Działa tu Brzytwa Ockhama: władzom jest to na rękę. Ergo: ukrywane są rzeczywiste przyczyny "wypadku". Z tego samego powodu nie dopuszczono do resztek Tupolewa najznakomitszych specjalistów z całego świata. Nie powołano takiej komisji, choć specjaliści w dziedzinie badania katastrof sami zgłaszali się na pęczki, oferowali nawet swą pomoc za darmo. Powiecie, że nie można wpuścić na miejsce zdarzenia obcych fachowców z uwagi na możliwość wycieku tajemnic państwowych? Tak? To co w takim razie robili tam Rosjanie? I czemu to oni zajmowali się identyfikacją ciał? Spec-służby z całego świata i tak mają, zapewne odmienne od oficjalnej linii raporty wyjaśniające katastrofę. Tak jak i te w Polsce. Robienie z ludzi idiotów poprzez podtykanie im "pancernej brzozy" pod nos (a właściwie to w oko bardziej), czy bełkot o mgle (mamy XXI wiek, samoloty naszpikowane są elektroniką do nawigowania w takich warunkach), to policzek dla rozumu. Alternatywna fizyka i wszechświaty równoległe! Nie rozumiem dlaczego tak zawrotną karierę zrobił mem przedstawiający Macierewicza ucharakteryzowanego na szalonego jajogłowego, kreślącego na tablicy jakieś gigantyczne magnesy ściągające samolot. Przecież powinny przedstawiać Millera rysującego to wszechpotężne drzewo łamiące skrzydło samolotu! Ruski samolot zazwyczaj wykasza pół lasu, nim runie na ziemię. Awionetkę może by ta brzoza załatwiła, ale nie wiadomo czy na pewno.
   Inna bardzo ważna kwestia: jak to możliwe, że na jeden samolot pakuje się tylu dygnitarzy? Przeglądając listę pasażerów włos się jeży na głowie! Kto na to zezwolił? Wątpię, by w jakimkolwiek państwie na świecie zezwolono na lot w jednej maszynie tylu ważnych osób. Podejrzewam, że nawet ludożercy płynąc na jakąś tam wysepkę swoimi kanu, by pożreć sąsiadów, pakowali swoich decydentów w różne miejsca. To przeczy zdrowej logice. Na miejscu potencjalnego zamachowca, czy sił dążących do osłabienia rywalizującego państwa, skorzystał z takiej okazji skwapliwie. Zwłaszcza mając ku temu środki i zważywszy na okoliczności, np przelot nad własnym krajem. Mieliśmy zresztą i wcześniej, podczas tego naszego "dwudziestopięciolecia wolności", wypadki samolotowe, w których ginęli wysocy oficerowie wojskowi. Nikt nie wyciągnął wniosków? Nie wierzę. A jeśli naprawdę nie wyciągnął, czemu nie odpowiedział przed Trybunałem Stanu? Bo nie może. Bo to zburzy ład wypracowany przez różne grupy wpływu, które przejęły władzę nad państwem. I nie muszą to być wcale koterie urodzone w Polsce. Był kiedyś taki kawałek Buldog "V Rozbiór Polski", w którym Kazik śpiewał jak Polskę dzielą Putin z Dablju Bushem... 
   Teraz pojawiają się nieśmiałe głosy dochodzące od grup ulokowanych około brukselskiej wierchuszki, by ten wrak jednak ruskie oddali Polakom. Teraz? No a kiedy? Przecież mamy kolejną rozgrywkę buldogów pod dywanem, możnych tego świata. Amerykanie upomnieli się niedawno, zupełnie nieoczekiwanie o Ukrainę. Rosja, co było do przewidzenia, zareagowała ostro i usłyszeliśmy gromkie "niet". Niesamowite, że USA nagle w zeszłym roku zaczęli się przejmować naszymi sąsiadami ze wschodu. Przypadek? Nie sądzę. Polską, marionetkami trzymanymi na górze naszego niby-państwa, steruje się jak chce. Rzuca się nas na pożarcie, rozjątrza Niedźwiedzia, ale tylko wtedy, gdy jest coś do zgarnięcia. Gdy jest jakiś geszeft do ubicia. Nadszedł czas na doprowadzenie do nowego podziału łupów na świecie. Tak więc siłuje się ze sobą ekstraklasa, walczą o prymat. Jedni i drudzy zaczynają powoli wyciągać asy z rękawa, pula jest coraz wyższa. W końcu ktoś powie "sprawdzam" i różnie może się wtedy skończyć. Może nawet wojną - co byłoby na rękę większości super-oligarchów rządzących planetą. Może rykoszetem dowiemy się czegoś o 10 kwietnia i to z najmniej spodziewanego źródła. Już tak kiedyś się zdarzyło. Pamiętacie, jaki raban podniosły szkopy ujawniając prawdę o zbrodni NKWD w Katyniu?... 
   Nie dowiemy się pewnie i tak całej prawdy, ale może chociaż jej części. Pojawi się nowa optyka, nowe spojrzenie. Być może odejdzie w niesławie ekipa, która gnębiła ten kraj przez ostanie lata. A może nie. Może jeszcze bardziej umocni się na stołkach. Może okopią się na pozycjach, póki jeszcze istniejemy, przynajmniej na tzw. "politycznej mapie świata". Mam nadzieję, że kiedyś, nasze dzieci albo wnuki dojdą całej prawdy i zweryfikują postacie, które teraz gotowi jesteśmy otaczać estymą i traktować jako żywe pomniki. Pamiętajcie, by ten proces trwał. By kontynuować poszukiwania odpowiedzi na wszystkie pytania. Nie dawajcie wiary mitowi Brzozy Smoleńskiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz