wtorek, 2 czerwca 2015

Wiatr przemian

   Gdy w kiblu śmierdzi, przewietrza się go. Ewentualnie psiuka odświeżaczem powietrza. Ale to nie znaczy, że przy następnej defekacji będzie już pachnieć fiołkami. Analogicznie rzecz się ma i w polityce. Co jakiś czas mamy do czynienia z przetasowaniami na górze, mniej lub bardziej udawanymi. Niekiedy jednak pojawia się ktoś poza układu ciemiężącego obywatela. Ćwierć wieku temu znienacka wyskoczył Stan Tymiński, w dodatku ze swoja słynną czarną teczką. Przedmiot ten stał się obiektem rozpalającym wyobraźnię społeczeństwa, niczym artefakt z powieści fantasy. Dobry wabik, który pociągnął miliony. Nie trzeba było konstruować żadnego programu. Potem do sejmu wjechał Lepper na ciągniku, głównie za sprawą kultowych blokad wszystkiego i wszędzie. Pojechałeś autem na weekend za miasto? A tam wataha Jędrusia. Wybrałeś się w podróż służbową pociągiem? A tu na torach tony zboża wysypane przez wkurwionych rolników. To byli ludzie spoza układu. Skończyli tak jak skończyli. Można teraz dumać na ile stały za tym działania służb niejawnych, a na ile nie udźwignęli własnej legendy.
   Nastał rok bieżący. Nic nie zapowiadało, że w szranki stanie kolejny człowiek z żelaza, choć tak naprawdę z estrady. Ale stanął, by zająć trzecie miejsce i zgarniając piątą część głosów. To wystarczyło, by mianować go nowym mesjaszem, a to tradycja w Narodzie długa. Sama Polska zresztą Mesjaszem Narodów została nazwana. Nowy zbawca, a jakże, objawił się Narodowi z artefaktem. JOW. Tak, nawet akronim może pełnić tę funkcję, nawet jeśli nie w pełni rozumie się co on oznacza (a dla wielu zapatrzonych w Kukiza ludzi jest to równie abstrakcyjne, co hipoteza Riemanna). Charyzmatyczny rokendrolowiec zyskał popularność większą niż podczas całej swej dotychczasowej kariery. Nie musiał nawet zaśpiewać "JOW me tender". I nie ma co się dziwić. Wystarczy pokręcić się po ulicy, lub pójść do tzw "uczciwej pracy", by posłuchać jak umęczone ludziska pomstują na frajerów u koryta.
   No i co? No i dobrze. Niech się dzieje, wiatr zmian jest potrzebny. Istotne jednak pytanie, czy będzie to huragan, czy raczej zefirek. A nawet jeśli huragan, to czy w jego oku nie znajdą się akurat stare, dobrze znany mordy z Wiejskiej. W oku przecież najbezpieczniej. Trudno powiedzieć jak to będzie, bo wszystko toczy się na wariackich papierach. Można odnieść wrażenie także, że scenariusz pisze się metodą znaną z czeskich komedii typu "nikt nic nie wie". Na żywioł zakładane komitety przed referendum, przy których kręcą się różni ludzie. Nie sposób ocenić intencji niektórych. No i za pewnik trzeba przyjąć też robotę wykonywaną oddolnie przez profesjonalistów ze służb, którzy niejeden ruch zdążyli w III RP wynieść do władzy, a potem rozbić. Tu i tam kręcą się także szczury, który tylko łypią na lewo i prawo, bo zwęszyli szansę by niebawem ustawić się w nowej rzeczywistości.
   Ale jest też cała armia uczciwych aktywistów, którzy przystępują do ruchu Kukiza z ideowych pobudek; tworzą zapewne najliczniejszą grupę. Są to ludzie wrażliwi, skrzywdzeni przez system w ten czy inny sposób, poniżani na śmieciowych umowach lub w pośredniakach, zawiedzeni korupcją i arogancją władzy, nie widzący perspektyw na przyszłość. Taki elektorat "no future" do niedawna. Teraz jednak "future" objawia się gdzieś na horyzoncie i już ci ludzie nie mówią "no", gdy pyta się ich o to czy pójdą głosować. Muzyk natchnął ich do działania, wskazał cel. Szkoda tylko, że dość zamazany.
   Jasne, wiemy już, że trzeba rozgonić bandyterkę z parlamentu na cztery wiatry, odbetonować ten ośrodek władzy. No i użyć w finale potężnego artefaktu - JOW - by żyło się lepiej. Kukiz wyśmiał tych, którzy pytają o program i wskazał na "21 postulatów", które tak dobrze wyglądają w muzeum po 35 latach od ich napisania. No nie jest to zbyt poważne, bo organizm państwowy jest bardzo skomplikowany, funkcjonuje na niezliczonych płaszczyznach (co jest jego największą piętą achillesową akurat, bo na zbyt wielu). I jaki jest pomysł na to?
   Mawia się, że jak interes nie przynosi zysków, to zmienia się kurwy a nie firanki. No i taka radykalna władza, w samym sposobie sterowania państwem, jest bardzo potrzebna. Trzeba zmienić gruntownie cały ustrój, by odczuć na własnej skórze ten wiatr zmian. Ale samo doprowadzenie do tego, czyli uchwalenie konstytucji która to umożliwi, to pryszcz w porównaniu do tego, co dalej. Wówczas trzeba będzie zająć miejsce za sterem i wyprowadzić ten statek z mielizny, na której osiadł. Czy Kukiz jest na to gotów, by ponieść to brzemię? Ja wcale nie poddaje w wątpliwość jego kwalifikacji. Do rządzenia nie trzeba mieć specjalnego papieru. Wałęsa był przecież zwykłym elektrykiem, Tusk czyścił kominy, a Kopacz jest pediatrą. Nawet naszą obroną jakiś czas temu zarządzał psychiatra. Istotne jest pytanie, czy Paweł jest już mężem stanu? A ktoś taki powinien mieć wizję na przyszłość, szeroką jak Wisła, jasną jak słońce, przejrzystą jak górskie krynice. Musi istnieć jakiś plan. Na tym trzeba oprzeć budowę nowego ładu, wolnego od magdalenkowych upiorów. Nie da się długo stać na czele ruchu zrzeszającego grupy mające sprzeczne interesy. Nie wiem jak bardzo ze sobą dogadają się konserwatyści z KNP z mocno lewicującymi działaczami OPZZ. Nie można stać w rozkroku, bo potem pękną spodnie na tyłku, a z niego może i pójdą wiatry zgoła inne niż te przemian.
   Nie piszę tego, by zadrwić sobie z Kukiza, którego akurat podziwiam. Ale nie może być też tak, że będą tu go głaskał i padał na kolana - pochlebców zawsze jest sporo i to prowadzi niekiedy na manowce. Życzę mu oczywiście jak najlepiej i chętnie poprę, gdy wyjawi plan na uzdrowienie Polski. Rewolucje, pokojowe lub krwawe, mają to do siebie, że zjadają swoje dzieci. A ład następujący po rewolucji jest karykaturą poprzedniego. Istnieli buntownicy, którzy kończyli na śmietniku historii dość szybko. Ale i byli tacy, którzy potrafili wydźwignąć kraje na zupełnie nowe tory. A zatem: Paweł, potrafisz?

1 komentarz:

  1. Potrafi. Ale jeszcze nie zdaje sobie sprawy, co zaczął. Póki co mężem stanu nie jest. Napawa mnie jednocześnie nadzieją, jak i przerażeniem, kiedy czytam, że chce wprowadzić JOWy i zniknąć. Zobaczymy za parę miesięcy, czy ma jaja- bo faceta poznaje się po tym, jak kończy ;)

    OdpowiedzUsuń